czwartek, 15 września 2016

[RECENZJA] Linux Mint 18 Cinnamon - Zawiedzionych nadziei cią dalszy

30 czerwca Linux Mint doczekał się swojej osiemnastej odsłony. W chwili, gdy piszę te słowa od czasu premiery minęło już nieco ponad dwa miesiące. Uznałem zatem, że jest to zatem całkiem rozsądny moment, by wyrazić swoją opinię na temat najnowszego dzieła powstałego pod przewodnictwem Clementa Lefebvre. Muszę przyznać, że podobnie jak wielu użytkowników czekałem na wydanie wersji finalnej z niemałym zniecierpliwieniem. Bardzo często przeskakuję z jednej dystrybucji na drugą, jednak zawsze ostatecznie wracam do Ubuntu lub Minta głównie ze względu na ich dotychczasową przewidywalność i niezawodność.

Deweloperzy nie mieli tym razem łatwego zadania - musieli oni zbudować swoją dystrybucję na najbardziej niedopracowanej wersji LTS, jaką dotychczas wydał Canonical - Ubuntu 16.04. Pobierając obraz iso zastanawiałem się jak bardzo wpłynie to na ostateczny kształt produktu. Pocieszałem się myślą, że niektóre bugi zostały zapewne już naprawione, jednak niepewność pozostała.

Stabilność systemu
Po zainstalowaniu dystrybucji moje obawy okazały się zupełnie bezpodstawne. Z niemałą radością stwierdziłem, całość działa płynnie i nie zawiesza się. Ominął mnie także problem niepoprawnie działającego network managera, którego osobiście doświadczyłem podczas korzystania z Ubuntu. Cóż więcej mogę dodać - wszystko działało jak należy.

Środowisko graficzne
Cinnamon stał się moim ulubionym środowiskiem graficznym od samego dnia premiery w roku 2011. Od tego czasu doczekał się wielu usprawnień i optymalizacji. Deweloperzy chwalą się obniżeniem zapotrzebowania na zasoby i w konsekwencji przedłużeniem czasu pracy na baterii. Dodano także nowe animacje, które z założenia mają umilić użytkownikowi obcowanie z pulpitem. Osobiście bardzo je lubię. Nie są one zbyt długie i skomplikowane i w żadnym wypadku nie rozpraszały mojej uwagi. Jeżeli jednak one nam się znudzą, istnieje możliwość ich całkowitego wyłączenia.

Bezpieczeństwo
Twórcy Minta za najwyższy priorytet stawiali sobie wygodę użytkownika, niestety często kosztem bezpieczeństwa. Większość bardziej zaawansowanych użytkowników doskonale zdaje sobie sprawę z praktyk, jakie stosują deweloperzy w celu zminimalizowania wystąpienia wszelkich powodów do frustracji dla potencjalnego użytkownika. Jedną z najbardziej przeze mnie nielubianych jest domyślne wyłączenie aktualizacji dla niektórych pakietów systemowych. Moje zaufanie nie zwiększyło się także po ostatnich atakach na forum Minta, gdzie na szczęście skasowałem swoje konto dawno temu.

Problemy
Po około dwóch miesiącach nagle i bez ostrzeżenia przestał uruchamiać się Firefox. Terminal zwracał tylko informacje o błędach w GTK. System nie był aktualizowany przed wystąpieniem tego błędu, późniejsza aktualizacja i reinstalacja liska także nie pomogła. Na dodatek Cinnamon swoją dawną żwawość i często powodował konieczność restartowania x-serwera, lub nawet całego systemu. Nie chciało mi się wnikać, czy wina leżała po stronie aplikacji czy też dystrybucji, jednak na tym postanowiłem zakończyć moją przygodę z miętówką. Wychodzę z założenia, że mój czas jest dla mnie zbyt cenny, by marnować go na naprawianie nawet najbardziej błahych problemów.

Podsumowanie
Czy poleciłbym Linux Mint 18 innemu użytkownikowi? Tak, ponieważ nadal uważam go za solidny system operacyjny ze spójnym i dobrze wyglądającym interfejsem. Problemy, których doświadczyłem prawdopodobnie były spowodowane przeze mnie i/lub moją konfigurację sprzętową. Radziłbym natomiast dla pewności poczekać na wersję 18.1, jeżeli twórcy mają zamiar takową wydać. Podczas instalacji miałem cichą nadzieję, że będę mógł ostatecznie zaprzestać ciągłej zmiany dystrybucji i w konsekwencji zwiększyć swoją produktywność podczas korzystania z komputera. Niestety w moim przypadku ten moment jeszcze nie nadszedł.

Ostatecznie zrezygnowałem z Minta na rzecz... Debiana. O mojej przygodzie związanej z użytkowaniem tego systemu napiszę w najbliższej przyszłości.

#Linux #Blog

3 komentarze:

  1. Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w sumie korzystam z dystrybucji Linuxa opisanej w https://ceo.com.pl/red-hat-w-firmie-35173 i muszę przyznać, że jest to świetna sprawa w firmie. Tym bardziej, że ten system operacyjny ma bardzo szerokie zastosowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie ja się na samych systemach operacyjnych nie znam i muszę przyznać, że dla mnie ważnym jest oprogramowanie na którym pracuję. bardzo chwalę sobie oprogramowanie od https://www.connecto.pl/ gdyż znakomicie sprawdza się w mojej firmie.

    OdpowiedzUsuń